Ostatnio przeniosłam rzeczy psów do większej szafy, bo w poprzedniej już się nie mieściły i miałam problem w znalezieniu czegokolwiek, gdy wszystko leżało ze sobą splątane tworząc jedną wielką kolorową kupę nie wiadomo czego.
Ludzie patrzą na to i pytają, czy nie żal mi na to pieniędzy. Swoją drogą nigdy nie rozumiałam tej dziwnej potrzeby osób trzecich, która każe im zaglądać do mojego portfela i rozważać na co wydałam słusznie, a na co nie.
Jedni potrafią wydać pieniądze na komiksy, inni na figurki, które kolekcjonują, a jeszcze inni na superfajne części do samochodu, czy cokolwiek innego, co wiąże się z ich hobby.
Ja lubię wydawać na psy. Bo tak, bo mogę, bo mam taki kaprys, żeby oglądać swoje zwierzaki w różnych, ładnych obrożach na których punkcie mam chyba największego bzika jeśli chodzi o zakupowe szaleństwa.
Zdaję sobie sprawę z tego, że pies może bawić się nawet szmatką, pierwszą lepszą piłką czy nawet kawałkiem marchewki albo patyka. Może mieć jedną wygodną obrożę i jedną smycz i tyle.
Wiele psów żyje posiadając tylko takie podstawy i nie jest im źle! Mają kochającego Pana, miskę, spacery i nie myślą o tym, że w tej niebieskiej w groszki wyglądałyby lepiej.
Mnogość itemów Czipsów sprowadza się do mojej potrzeby gromadzenia ich, mojego poczucia estetyki i mojego widzimisię.
To prawda, że niektóre zabawki lubią mniej, a inne bardziej, ale jestem pewna, że i bez takiego wyboru mogłyby się obyć.
Sumując.. Nie, tylko nieliczne z rzeczy moich psów, są im na prawdę niezbędne.
Cała reszta to kwestia mojego kaprysu.
I wiecie co? Jest mi z tym dobrze - mój portfel, moje psy, moje psie itemy.