poniedziałek, 20 lipca 2015

Jak nauczyć psa zostawać w konkretnej pozycji? - kilka wskazówek według nas!


Załóżmy, że nasz pies potrafi już kilka sztuczek typu ukłon, proś, przytul, czy zdechł.
Niestety kochane żywe stworzenie zostaje w danej pozycji zaledwie przez chwilę, lub do póki my przy nim jesteśmy i trzymamy motywujący smakołyk w pobliżu pyszczka.
Co więc uczynić, by zwierzak trwał w konkretnym ułożeniu ciała nieco dłużej, elegancko pozował do zdjęć i tym samym stał się naszym najwspanialszym fotomodelem, któremu nie przeszkadza to, że się oddalamy czy majtamy jedzonkiem na różne strony?


Mam dla Was kilka wskazówek, które stosowałam w przypadku własnych psów, bo lubię mieć ich ładne fotografie, a poza tym takie ćwiczenia bardzo sprzyjają wchodzeniu na wyższe levele samokontroli.

Jeśli Twój pies zna komendę "zostań" możesz pominąć ten punkt.

Jeśli nie, musisz zacząć od jej opanowania.
Sadzasz/kładziesz psa, dodajesz komendę "zostań", którą możesz wzmocnić gestem dłoni (w tym akurat przypadku wprowadziłam komendę od razu- było ok przy całej trójce). Robisz krok w tył i wracasz. Chwalisz psa (smakołyk/zabawka/nagroda socjalna). Powtarzasz to kilkukrotnie, stopniowo zwiększając odległość. Pamiętaj o tym, żeby każdorazowo chwalić psa dopiero, gdy znów znajdziesz się przy nim- nie przywołuj! Chcesz, żeby pies nauczył się zostawać, a nie przybiegać do Ciebie po chwili.
W miarę jak pies wdraża się w to polecenie, możesz zwiększać poziom trudności: odchodź coraz dalej, zwiększaj czas oczekiwania na Twój powrót, odchodź/odbiegaj w różnym tempie, rozrzucaj zabawki i smaki w okół, wykonuj dziwne ruchy, kucaj, wstawaj, kładź się, obchodź psa.
Nie zapomnij, że nie zrobisz tego wszystkiego na jednej sesji i zapewne zanim nastąpi ten moment, w którym pies zostanie bezwarunkowo niezależnie od sytuacji może upłynąć wiele czasu, i tylko pod warunkiem przeprowadzenia mozolnego i prawidłowego treningu. Nie staraj się nic przyspieszać i ucz psa dostosowując kolejne kroki adekwatnie do tego jak szybko przyswaja wiedzę.

Dobrze jest wprowadzić tak zwaną komendę zwalniającą, która ma za zadanie komunikować psu koniec ćwiczenia. Najlepiej zacząć ją warunkować przy czymś prostym, np "siad" czy "waruj", dlatego, że naukę samego zostawania zwykle zaczynamy w tych właśnie pozycjach.
Ja robiłam to w ten sposób, że dawałam jedną z tych podstawowych komend, dodawałam polecenie "zostań" i powtarzałam je co kilka sekund spokojnym stonowanym głosem (ktoś by powiedział, że nie należy powtarzać komend, ale ile psów, tyle metod-jeśli coś jest głupie, a działa, to znaczy, że nie jest głupie). Miało to na celu podkreślenie psu, że wciąż trwa ćwiczenie. W przypadku, gdy pies sam zmieniał pozycję (np, z siadu do leżenia lub odwrotnie), poprawiałam go i ponownie powtarzałam "zostań". Oczywiście na początku te ćwiczenia nie trwały długo. Kiedy uznawałam, że koniec, entuzjastycznym tonem ćwierkałam "okej!" (komenda zwalniająca) po czym chwaliłam psa w taki sposób, żeby naturalnie zmienił pozycję (wstał, zaczął się bawić, cokolwiek co nie było dalszym trwaniem w komendzie).
Z czasem ćwiczenia trwały dłużej. Jeśli zaczynałam z "siad" to potem tego samego uczyłam z "waruj" i kolejnymi, coraz trudniejszymi pozycjami. Stopniowo porzucałam powtarzanie komendy "zostań" i dawałam ją już tylko raz.
Kilka pierwszych pozycji powinno się uczyć takim samym sposobem co zwykłego zostawania (odchodzenie najpierw na krok, potem dalej, dłużej itd.), oczywiście nie pozwalając na zmianę ułożenia ciała. Nie krzyczymy, nie denerwujemy się. Spokojnie podchodzimy do psa, nie chwaląc, bo przecież nie zrobił tego, czego od niego oczekiwaliśmy, zaczynamy od nowa: np. ukłon, zostań, i potem komenda zwalniająca, dość szybko po tej pomyłce, żeby psu łatwiej było załapać o co w rzeczywistości nam chodziło. Moje psy mają dodatkowy komunikat "nie", który znaczy tyle samo co "kombinuj, bo nie to miałam na myśli).
Ale wracając do sensu komendy zwalniającej, to jest on taki, że pies uczy się, że ćwiczenie trwa właśnie do wypowiedzenia tego magicznego słowa, a wcześniej i tak nie będzie nagrody.
Chyba nie muszę pisać, że komenda zwalniająca nie musi tyczyć się tylko i wyłącznie sztuczek statecznych, bo jest równie przydatna np. przy slalomie, obieganiu, czy robieniu kółek (pies wykonuje ćwiczenie nieustannie, do póki nie usłyszy specjalnego w naszym przypadku "okej!")

Myślę, że sztuczką, którą warto szczególnie omówić, jest przez wszystkich znany suseł/proś/służ/czyjaktotamjeszczenazywacie.
Otóż w większości przypadków poziom opanowania owego polecenia ogranicza się do tego, że pies trwa w pozycji póki stoi nad nim człowiek i trzyma smakołyk, a gdy go opuszcza, pies momentalnie podąża za nim stawiając na powrót przednie łapy. Fajnie jest tu zastosować właśnie sekwencję komend: "proś"-"zostań"-"okej!". Po sakralnym "zostań" nieco obniżamy smakołyk, tak żeby znalazł się on na wysokości oczu psa bez potrzeby zadzierania przez niego głowy, odczekujemy jakieś trzy sekundy, chwalimy. Potem wydłużamy ten czas oczekiwania, i trzymamy smakołyk coraz niżej, aż w końcu po kilku sesjach będziemy mogli spokojnie kręcić go w okół pyska psa czy nawet położyć na ziemi, a on i tak zostanie w swojej pozycji, do póki nie dostanie komendy zwalniającej.
To ćwiczenie można zobaczyć w naszym wykonaniu na poniższym filmiku:



Wiem, że ten tutorial został napisany nieco chaotycznie, ale chyba nie mam do tego talentu. Mimo wszystko mam nadzieję, że komuś pomogłam swoimi sposobami, czy może zachęciłam do kombinowania i modyfikowania własnych metod.
Zapraszam do komentowania, wyrażania opinii, czy też chęci na kolejne tego typu instruktażowe notki.


czwartek, 16 lipca 2015

Pozwólmy psom się ubrudzić!

Uwielbiam kiedy moje psy są szczęśliwe i nie zwracam wówczas uwagi na to, czy aby osiągnąć to szczęście potrzebują się upaćkać wszystkim co tylko możliwe (chyba, że sytuacja wymaga bycia czystym- weterynarz, wyjazd, prelekcja, pokazy).
Wychodząc na dłuższy spacer jestem pewna, że nikt nie wróci z niego czysty- i fajnie! Bawmy się, pozwólmy naszym psom też się bawić!
Czas dzikich błotnych harców nie jest drogi. Ceną jaką płacimy za uśmiechnięte pyski i merdające w bajorze ogony jest jedynie brudny prysznic i kilka rzeczy. To przecież nic takiego.