środa, 10 czerwca 2015

Piękna i zdrowa sierść - co według nas jest skuteczne, a co nie.


Mieliśmy okazję przetestować już kilka sposobów na zdrową, lśniącą i pięknie wyglądającą sierść.
Teraz chcę podzielić się z wami moimi subiektywnymi spostrzeżeniami.

Gdy moje psy akurat nie są utaplane w błocie/piachu/martwym zwierzęciu/itp widać i czuć, że ich futerka ostatnimi czasy znacznie przybrały na kondycji.
Nie jestem pedantką i raczej kąpię psy wtedy kiedy muszę, a nie wtedy, gdy lekko się "przykurzą".
Najczęstszym powodem łazienkowych sensacji są śmierdzące przygody, do których niestety cała trójca ma niepohamowane skłonności.
Trzeba wiedzieć, że częste kąpiele nie są dla psiej skóry niczym dobrym, szczególnie w przypadku gdy kosmetyki do nich używane nie grzeszą jakością.

My obecnie stosujemy szampon Nootie w komplecie z odżywką, zapach słodkiego groszku z wanilią.
Szczęśliwym trafem znalazły się w moich rękach i jestem z nich bardzo zadowolona.
Szampon nie podrażnia skóry i ładnie się pieni. Odżywka natomiast sprzyja rozczesywaniu splątanego włosa, odświeża sierść i ma przyjemny, łagodny zapach, który długo się utrzymuje (w przypadku moich psów jakieś dwa tygodnie, nawet pomimo stawowych kąpieli).
Nie zauważyłam reakcji alergicznych, kichania, podrażnień itp.


Poza kąpielami i stosowaniem odżywek staram się regularnie, przynajmniej raz, dwa razy w tygodniu potraktować psy szczotką (szorściaki od czasu trymerem).
W okresach, gdy nie linieją zdarza się to rzadziej i służy głównie wyczesaniu z sierści piachu, liści, czy innych niepożądanych brudów.



Nie licząc dbania o psie kłaki w sposób zewnętrzny, że tak to ujmę, stosowaliśmy kilka specyfików aplikowanych dopyszcznie.
Pierwszym z nich była biotyna DOLFOS oraz witaminy tej samej firmy.
Stosowałam  je dłuższy czas, ale jeśli były jakieś efekty, to na tyle małe, że ich nie zauważyłam.
Nie mówiąc już o tym, że wstrętnie pachną i musiałam maskować je tonami pasztetu.


Kolejnym suplementem diety, na który się porwałam był olej z łososia Brit Care Salomon Oil.
Zdecydowanie przyjemny (dla psów bo mój zmysł węchu nie poddał się jego urokowi) w aplikacji dla psów. Choćbym polała nim najgorsze z najgorszych to i tak było zjadliwe.
Co do jego efektów, na pewno były lepsze niż po w/w biotynie, ale też nie powalały.
Włos co prawda był milszy w dotyku, ale poprawa jego kondycji również nie zwalała z nóg. Może po prostu zbyt krótko go stosowałam. Myślę, że jeszcze kiedyś zagości w naszym asortymencie.




Obecnie stosujemy 8in1 Vitality, ale mamy go od niedawna, także jeszcze nie jestem w stanie wyczerpująco wypowiedzieć się na jego temat. Póki co, zdaje się działać najlepiej, ale niewykluczone, że ma to bardziej związek ze zmianą diety, kosmetyków czy ogólnie trybu życia jaki umożliwia cieplejsza pora roku. 

Jeśli już jesteśmy przy temacie diety, to muszę nadmienić oczywistą oczywistość, że ma ona niebagatelny wpływ nie tylko na sierść i ogólną kondycję fizyczną psa, ale także na jego psychikę.
Moje psy były już na suchych: Royal Canin, Acanie, Bricie i TropiDogu.
Z tych karm utworzyłabym ranking, który wyglądałby następująco:
1.Acana - nie mam żadnych zastrzeżeń.
2.TropiDog
3.Brit
4.Royal Canin - Tobi nabawiła się po nim paskudnego uczulenia skórnego, które długo musiałam leczyć.
Z mokrych jadały Dolinę Noteci i Carno. Nie często dostają puszki, więc nie napiszę, jaki miały wpływ na ich codzienne życie (domniemam, że w tak znikomych ilościach raczej niewielki)

Od jakiegoś czasu jesteśmy stricte na BARFie i ośmielam się zakładać, że to właśnie on odgrywa największą rolę dla obecnego stanu sierści moich psów.
Staram się podawać im różnego rodzaju mięsa z kośćmi i bez, mniej podróbów, warzywa i owoce.



Z zadowoleniem obserwuję jak wygląd moich zgredków się poprawia. Przy głaskaniu czuję wyraźną różnicę między tym, co mam teraz, a tym, co było jeszcze kilka miesięcy temu.
W przypadku szorstkowłosej Tobi i Dixona zauważam, że kłaki nie sterczą już we wszystkie strony świata, są zdecydowanie gładsze, mniej wypadają i mają o wiele przyjemniejszą woń (naturalny zapach psa jest niemal niewyczuwalny!).
Ahri z kolei stała się supermiękka i wręcz aksamitna, co w jej przypadku jest bardzo WOW, bo niestety z nią miałam największe problemy pod tym względem. Mniej się kołtuni, łatwiej szczotkuje i nie wypada (w zeszłym roku o tej porze już nie miała niemal żadnych kudłów na ogonie, a teraz wciąż ma piękną, bujną kitę).


Podsumowując, naszym osobistym przepisem na piękną i zdrową sierść (którego nie wciskam nikomu na siłę) jest:
-Możliwie jak najrzadsze kąpiele
-szczotkowanie według potrzeby
-8in1 Vitality
-BARF


Dżony poleca.








2 komentarze:

  1. Od razu chciałam napisać, że barf to właśnie najlepsza metoda na zdrową sierść (i nie tylko). Mój był na barfie w zeszłym roku, później musiałam przejść na suchą ze względu na treningi i spalenie miski i od tego czasu ma problemy z trawieniem, żadna karma nam nie pasuje. Obecnie daję mu pół na pół, mięso w domu, sucha na spacerach/treningach i do tego wszystkie barfowe dodatki, muszę kupić tylko olej z łososia. Sierść na barfie to cudo :).

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam z tymi kąpielami. Afgany, powder puffy i wszystkie te długowłose pierdoły widzą wannę minimalnie raz w miesiącu - czasami częściej - i jest cacy :P
    Ja się poddałam z Miszonem w kwestii cudnego, miękkiego - och i ach - futerka. Jest to zwyczajnie nierealne. Suka sypie się jakby jej ktoś płacił w smacznych kupach za każdy zgubiony włosek i nic prócz odkurzacza, szczotki i furminatora na to nie pomaga :D No cóż...

    OdpowiedzUsuń